sobota, 6 września 2008

jak gorzka czekolada...


(fot.moja)
 
jak gorzka czekolada..., romans po 50-tce, długie czarne fale dojrzałej kobiety,  jakaś gra, ten taniec na boso i brudne po nim stopy, zchrypiały kobiecy głos, słuchanie w napięciu...
do mnie za charakterny, za dojrzały, za tajemniczy ... a jednak nie mogłam sie powstrzymać. Spryskuje z nadzieją, że charakter zapachu udziela się temu kto nim pachnie:)

6 komentarzy:

Anna Banana pisze...

pachnie ekwadorem? Słychać papugi, bębny, czuć deszcz, wilgoć. soczysta ciemna zieleń, i kwaśne bordo.

Lubię tą pore dnia kiedy mozna sie bezużywkowo naćpać i czerpac z tego chwilowe korzyści

olololo pisze...

bordo? jak najbardziej.
ale nie kwaśne, nie słodkie, ani słone. raczej chili.
Ale to tylko na początek, dla intrygi. Z czasem przestaje pieprzyć, a zaczyna słodzić.
Lubię zmiany

irenosik pisze...

a czasem zapach tak mocno zaplątuje sie między zmysły, że przypomona jakiś rok jakies miejsce albo zdarzenie i uzywając go młodniejemy bo jest jak wehikułczasu.....

olololo pisze...

taaak... i wtedy znów przypomina ci się jak miałaś 17 lat, mniej w biodrach i mniej w głowie. tak na prawde nie wiele wiedziałaś, więc wszystko wydawało Ci sie nowe, takie możliwe, takie proste. tylko zapachy czuło się tak samo mocno.

Zbieram sobie wszystkie te buteleczki po perfumach, i nawet po dezodorantach:) i kolekcjonuje wspomnienia. jak mnie najdzie, to otwieram pudełko, wącham, i widze i czuje :
gorąco! jedziemy samochodem, dibo śpiewa, leci Alpha blondy!:D/
obóz, góry, dużo ludzi, dużo emocji, dużo żalu, zieleń i czerń, otwarta przestrzeń/
jedziemy przez las, słysze buena viste, Siwy prowadzi!:) śmieje sie, coś opowiada, ciepły wiatr z uchylonej szyby, bliki w oczach, tak jasno, tak miło...
A przed nami jeszcze tyle zapachów!:D
Ciekawe jak pachnie sycylia ...:)

Anna Banana pisze...

ostatnio po dluuugim czasie uzylam naszego podkladu bourjois... zrobilo mi sie zimno w plecy cieplo w kolana* poczulam zapach porannej kawy i stres ze sie spoznie... przypomniala mi sie zima na PierwszoMajowej... pierwszy raz przezylam taka retrospekcje



* sezon grzewczy i nasz mega goracy kaloryfer

olololo pisze...

a za to ciepełko domowego ogniska, które dawało nam złudzenie, że jest fajnie, mimo że zima (i mimo ze koszałkowo!) musiałyśmy potem oddać nasze kaucje, z którymi wiązałyśmy przecież tyle planów... (z tego co pamiętam również zapachowych:))

tęsknie za tymi wspólnymi śniadankami i kawusiami, i nawet fajką w kiblu z mamą kladzią:]
apropos-mama jest już w Polsce!:)